Skoro już wyjaśniłam co mną kierowało zakładając tego bloga, mogę już bez żadnych obaw przejść do konkretów :)
W
ogóle to muszę sobie narzucić jakiś tryb pracy, bo co chwile coś mnie
tutaj zaskakuje, coś mi się przytrafia i w zasadzie każdy dzień jest
jedną, wielka anegdotą do opowiedzenia. Obawiam się, że niedługo zacznę
się już w tym wszystkim gubić.
Dobra, do boju!
Moje pierwsze wrażenia po przybyciu do Gruzji?
Zacznę
od samego początku, a więc od moich przygotowań do wyjazdu. Pomijając
fakt, że niektóre sprawy załatwiałam na ostatnią chwilę i tylko dzięki
moim bliskim udało mi się je szczęśliwie doprowadzić do końca, to muszę
powiedzieć, ze na razie jestem odpowiednio przygotowana do pobytu w
Gruzji. Przekopałam internet, przeczytałam książki i przewodniki o
Gruzji, zamęczałam pytaniami o "stronę praktyczną" ludzi, którzy mieli
już okazję odwiedzić ten kraj... i udało się! Opłacało się zabrać tyle
klamotów ze mną!
Miasto
w którym mieszkam nazywa się Ozurgeti i znajduje się na zachodzie
Gruzji, w prowincji Guria. W osobnym poście zamieszczę dokładniejsze
informacje. Zimy są tutaj łagodne, natomiast opady deszczu częste i
spore (czyt. pada non stop od środy). Przyda się na pewno odzież
nieprzemakalna, czyli porządna kurtka i buty trekkingowe. Dobrze się
jest również zaopatrzyć w parasol.
Domy/mieszkania,
które do tej pory odwiedziłam, raczej nie posiadają ogrzewania (tylko
takie farelki jeżdżące) - koniecznie trzeba zabrać jakiś polarek,
spodnie dresowe i skarpetki do spania:) Taaaaak, zostało to poparte moim
doświadczeniem:)
Przyjazd do Gruzji
Nie
chcę robić darmowej reklamy fioletowej, taniej linii lotniczej, ale
muszę im podziękować za w miarę tanie i szybkie, a przede wszystkim
bezpośrednie połaczenie do Gruzji. Lot trwa 2, 40 h. Do Kutaisi dolecimy
dwa razy w tygodniu z Katowic (wtorek i sobota) oraz z Warszawy ( środa
i niedziela).
i niedziela).
Lotnisko
w Kutaisi jest małe i nowoczesne. W tym samym czasie ląduje w zasadzie
tylko jeden samolot (jedna taśma bagażowa). Zanim odbierzemy nasze
walizki, przechodzimy przez kontrole paszportową, pięknie pozując do
zdjęcia. Na lotnisku nie ma wózków bagażowych, bo w zasadzie od momentu
odbioru naszych klamotów do wyjścia z hali przylotów mamy ok. 20
metrów. W moim przypadku nie było to takie "hop siup", bo miałam dwie
walizki i plecak. Ale impossible is nothing:) Jakoś się udało, ale
głównie dzięki pomocy małżeństwa które mnie odebrało;)
W kolejnym poście: "Bagażowe Tetris" w samochodzie combi;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz